Spałem sobie spokojnie do póki nie poczułem bólu, który skutecznie mnie przebudził. Zdezorientowany otworzyłem szybko oczy, na początku nie wiedziałem co się dzieje, wszystkie rzeczy w moim pokoju wydawały się większe niż sobie zapamiętałem, dopiero po kilku sekundach zdałem sobie sprawę, że leżę na ziemi. Musiałem zlecić z łóżka jak spałem. Dziwne nie pamiętam żebym miał jakiś straszny sen, w dzieciństwie często jak śniły mi się koszmary budziłem się twarzą przyklejoną do podłogi. Raz nawet moi głupi bracia seryjnie przykleili moją twarz do podłogi, miałem wtedy pięć lat i mieszkaliśmy w Littleton, pamiętam że to była zemsta za to, że popsułem Riker'a i Rocky'ego wierzę z klocków. Rodzice wtedy byli tak wściekli na nich, że mieli szlaban na telewizję przez tydzień, żadnej surowej kary nie mogli dać sześciolatkowi i dziewięciolatkowi. Z grymasem na twarzy wstałem z podłogi i poszedłem w stronę łazienki żeby się załatwić. Gdy schodziłem po schodach do kuchni prawie wpadłem na mamę, jednak w ostatnim momencie zdążyłem się zatrzymać.
-Jak się czujesz? - mama z troską w oczach pogłaskała mnie delikatnie po policzku.
-Dobrze, nogi mnie tylko trochę, ale tak poza tym jest okej. - uśmiechnąłem się do rodzicielki, chwile tak staliśmy patrząc się na siebie, nikt z nas nic nie mówił. Postanowiłem przerwać tą trochę niezręczną ciszę. -To ja idę do kuchni coś zjeść. - wskazałem palcem za siebie.
-Niestety musisz trochę poczekać z jedzeniem aż wrócę ze sklepu, chyba że chcesz jeść powietrze. - zaśmiała się pod nosem.
-Gdzie jedzenie? - spytałem z przerażeniem w głosie i smutkiem w oczach.
-Spytaj swoich braci. To ja już lecę do sklepu zanim całe te towarzystwo się zbudzi i zacznie się domagać jedzenia. A uwierz mi nie chce oglądać jak moje dzieci stają się kanibalami i zjadają się nawzajem albo zjadają naszych sąsiadów. - i tyle ją widziałem. Skoro nie ma nic do jedzenia to może chociaż wypije sobie sok. Kiedy nalałem sobie szklankę soku wiśniowego, oparłem się o blat i rozejrzałem się po opuszczonym przez wszystkich (oprócz mnie) pomieszczeniu. Na stole leżała sterta głupich magazynów plotkarskich mojej siostry, z niedowierzaniem pokręciłem głową. Po jaki ki jest jej potrzebne aż tyle gazet? Rozumiem, że chce wiedzieć co dzieje się w świecie celebrytów, ale mogłaby poszukać o nich informacji w internecie albo tak jak ja mogłaby czytać gazety w sklepach. Czasami jak spodoba mi się jakiś artykuł to kupuję gazetę, raz mi się zdarzyło wyrwać parę stron z gazety i z potem odłożyć ją na miejsce. Gdzieś za biurkiem powinienem mieć jeszcze te kilka nie legalnie ukradzionych stron gazety, ach te szalone młodzieńcze lata. Byłem naprawdę zbuntowanym trzynastolatkiem, to dlatego dziewczyny zawsze na mnie leciały. Pociągało je to, że byłem badboy'em w sumie nadal jestem. Nigdy nie miałem problemów z dziewczynami, bardzo często byłem powodem wzdychania niektórych z nich, a że żadna mnie nigdy nie oczarowała to już inną bajką. Kiedyś się zastanawiałem czy tak będzie zawsze, wiem to głupie mając siedemnaście lat bać się, że nigdy się nikogo nie znajdzie. Ale ta myśl zawsze była, niby nie potrzebowałem kogoś, bo uważałem że na miłość przyjdzie czas, ale podświadomie chciałem być z kimś. W pewnym sensie miałem trochę lepiej od moich kolegów, którzy czasami się kłócili z swoimi połówkami i mieli przez nie jakiś mętlik w głowie, mnie nie zadręczały myśli o tej jedynej. Wiodłem sobie spokojne życie nastolatka, do póki cały mój dotychczasowy świat legł w gruzach, a wszystko zaczęło się od niewinnej kolacji. Wtedy poznałem ją, całe moje spokojne życie runęło. Od tamtego momentu liczyła się tylko ona, po tej kolacji nie mogłem spać pół nocy cały czas myślałem tylko o niej, a jak w końcu zasnąłem to ona była królową moich snów. Ta tęsknota kiedy jej nie widzę, tę okropne uczucie zazdrości kiedy jakiś chłopak z nią rozmawiał albo się na nią patrzył, niepohamowana chęć pocałowania jej, pragnienie zobaczenia jej nago. Czekaj co!? O tym ostatnim zapomnijcie, nie chce wyjść na zboka, za którego pewnie i tak uchodzę, ale to nie ważne. Wracając chodziło mi o to, że codziennie jak otworzyłem oczy pragnąłem ją zobaczyć, ten jej uśmiech, oczy, usta podsumowując chciałem ją zobaczyć całą. Pierwszy raz kiedy spojrzałem jej prosto w oczy wiedziałem nie będzie mi obojętna i że muszę zrobić wszystko żeby też mnie pokochała tak jak ja ją. Z dnia na dzień moje uczucie od niej stawały się silniejsze. Po tych wszystkich wszelkich przemyśleniach, wiem co muszę zrobić. Muszę się koniecznie spotkać z Laurą Marano, stęskniłem się za nią. Dopiłem ostatni łyk soku i odłożyłem szklankę do zlewu. Szybko pobiegłem do swojego pokoju, gdzie zostawiłem telefon. Wybrałem numer do mojej ukochanej, cały podekscytowany czekałem aż odbierze, po piątym sygnale usłyszałem jej głos.
L:Czy cię do chuja pojebało!? Po co kurwa dzwonisz i mnie budzisz!?
R:Myślałem, że nie śpisz.
L:To źle myślałeś!
R:Jest za dwadzieścia dziesiąta.
L:Ja jeszcze spałam!
R:Wybacz nie wiedziałem, następnym razem włamie ci się przez okno i sprawdzę czy śpisz. A dzwonie z pytaniem, czy nie zechcesz się dzisiaj ze mną spotkać?
L:I właśnie dla tego mnie obudziłeś? Nie mogłeś z tym poczekać, tak na przykład do dwunastej?
R:Nie. Chciałem się z tobą teraz zobaczyć, stęskniłem się za twoją uroczą osóbką.
L:Lynch ale ty ckliwy, za dużo komedii romantycznych się naoglądałeś.
R:Mam dość! Co cię ugryzło? Okres dostałaś czy coś?
L:Pierdol się Lynch, bo jak ci zaraz wyjebie to zobaczysz!
R:Spokojnie, wystarczyło powiedzieć że masz ciotkę.
L:Jeb się! Nigdzie z tobą nie idę.
R:Ale mieliśmy się spotkać.
L:Możesz o tym zapomnieć.
Rozłączyła się. Chyba nie spodobało się Laurze, że śmiałem się z jej ciotki, to były tylko żarty. Ale z nimi w te dni nie warto zadzierać, niestety wiem coś o tym, na łokciu wciąż mam bliznę co prawda prawie nie widoczną, mimo to i tak jest. Dam wam radę, nigdy nie spalcie przez przypadek ulubionej sukienki Rydel, kiedy ma okres. Do teraz czasami mnie wam koszmary. Odłożyłem telefon na biurko i poszedłem się ubrać. Wybrałem krótkie czarne spodenki i biały T-Shirt, z wybranym zestawem udałem się do łazienki, gdzie wykonałem wszystkie poranne czynności. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić, więc postanowiłem poczekać na mamę jak wróci z jedzeniem, nie wiem czy zdajecie sobie sprawę jaki jestem głodny. W kuchci chodziłem w te i z powrotem, niecierpliwie co chwile sprawdzałem godzinę, miałem wrażenie że czas stoi w miejscu. Po trzech minutach chodzenia bez sensu zmęczyłem się i usiadłem na krześle. Rzuciłem okiem na gazetki siostry, chwyciłem jedną i zacząłem przeglądać. Czytaniem tego nie można nazwać, tam praktycznie były same zdjęcia no i może krótkie zdanie na temat jakieś sławy. Po przejrzeniu wszystkich magazynów, które były na stole wstałem i wyrzuciłem je do kosza. Pech chciał, że Rydel właśnie schodziła po schodach i widziała co robię.
-Co ty robisz? - szybko podeszła do mnie.
-Wyrzucam śmieci. - odpowiedziałem obojętnie, zawiązując zapełniony czarny worek.
-Nawet jeszcze ich nie przeczytałam. - było słychać lekki smutek w jej głosie, gdy patrzyła się na miejsce, gdzie przed chwilą leżały jej gazety. Zbytnio nie przejmując się samopoczuciem siostry, zatrzasnąłem za sobą drzwi. Chciałem jej powiedzieć, że nic ciekawego nie napisali, ale stwierdziłem że to bezsensu. Akurat jak wrzuciłem worek do kontenera, mama podjechała na podjazd. Podszedłem do niej i pomogłem wnieść zakupy. Postawiłem torby na stole, zacząłem w nich grzebać szukając czegoś na śniadanie. Po kilku sekundach wyciągnąłem moje ulubione płatki, razem z Delly wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia. Tak się składa, że to też są ulubione płatki blondynki. Skinąłem do niej głową, ona poszła wyciągnąć miski, a ja wyciągnąłem mleko z torby. Po wsypaniu płatków i wlaniu mleka, obydwoje zasiedliśmy do stołu.
-Proszę bracie. - blondynka podała mi łyżkę za którą ładnie podziękowałem. Kiedy obydwoje zjedliśmy, to resztę płatków schowaliśmy za owsianką zbożową tam gdzie te żarłoki nie będą szukać. Stwierdziłem, że skoro i tak moja dziewczyna obraziła się na mnie, i prawdopodobieństwo mnie nie odwiedzi, to chociaż pójdę sobie wypożyczyć jakiś film. Równie dobrze mogłem poszukać czegoś w internecie, ale po ostatnim filmie jaki oglądałem to nie miałem na to najmniejszej ochoty. Nie dosyć że pół godziny zmarnowałem na szukanie, to w połowie mi się film zaciął, tak się wkurwiłem że omal nie wywaliłem laptopa przez okno. A że Los Angeles jest wielkie i najbliższa wypożyczalnia jest trzydzieści kilometrów stąd, otóż muszę ładnie poprosić mamusie albo tatusia o samochód, nie zamierzam iść taki kawał. Co to, to nie. Zrobiłem minę zbitego szczeniaka i ruszyłem szukając moich ofiar od których wyżebram cztery kółka. Pierwsze gdzie poszedłem była sypialnia rodziców, tata zawsze o tej porze gra na Gry.pl, a mamie wciska kit że wysyła jakiegoś maila do pracy. Jak sam twierdzi to jedyna chwila spokoju, gdzie może całkowicie się odprężyć za nim pójdzie do pracy, wróci z niej i wszyscy zaczniemy mu zawracać dupę. O tym co robi tata wiemy wszyscy poza mamą, chodź czasami mam wrażenie że ona wie, ale udaje że nie ma o niczym pojęcia. Zapukałem do drzwi i nie czekając na pozwolenie wszedłem do środka.
-Tato mam sprawę. - powiedziałem na wstępie.
-Ta? - oderwał wzrok z nad laptopa.
-Mógłbyś pożyczyć mi samochód? Obiecuje, że zatankuje i odstawie na miejsce. - złożyłem ręce jak do pacierza i zacząłem błagać. Ojciec zlustrował mnie beznamiętnym spojrzeniem i wyciągnął za siebie sikawkę, którą zaczął we mnie pryskać.
-A sio. Precz. - szybko wybiegłem z pokoju, nigdy nie przypuszczałem że tata użyje na mnie karnej sikawki, którą najczęściej koty się odgania. Nie wiem o co mu chodziło, może o ten jeden raz co obiecałem mu to samo i słowa nie dotrzymałem albo to było dwa razy, dobra dziesięć razy. Każdemu może się to zdarzyć, ale tym razem zamierzałem to zrobić. Skoro na tatę nie mogę liczyć to mama mnie poratuje. Po znalezieniu mamy i poproszeniu jej o auto ruszyłem w miasto, nie mówiąc nikomu z rodzeństwa. Nie miałem ochoty wlecz się z nimi trzydziestu kilometrów w zamkniętym aucie. Zaparkowałem samochód na niedużym parkingu przed wypożyczalnią, wyciągnąłem portfel ze schowka i wyszedłem z pojazdu zakluczając go. W wypożyczalni było nie dużo ludzi, każdy szukał czegoś odpowiedniego dla siebie, niektórzy ze sobą rozmawiali, a inni wszystkich olewali albo traktowali jakby nikt nie istnieli i byli oni tylko sami. Postanowiłem nikomu nie rzucać się w oczy i zacząłem krążyć wokół regałów szukając czegoś dla siebie, nie miałem ochoty na żadną komedie romantyczną, film akcji, horror czy dramat, dlatego wziąłem sobie Epokę Lodowcową i Piotrusia Pana. To co że mam siedemnaście lat, bardzo lubię oglądać bajki one są takie fajne. Pamiętam jak Riker kiedyś oglądał z Rydel wszelkie Barbie, chcąc nie chcąc my też byliśmy na to skazani, bo ona była jedyną dziewczyną wśród nas i mama nam zawsze włączała na DVD jakieś tam bajki dla dziewczyn. Ale najstarszy z nas robił to z chęcią, czasami z Rocky'm i Ryland'em w tym samym czasie szliśmy się bawić samochodzikami. Wiecie jak prawdziwi mężczyźni. Idąc w stronę kasy przechodziłem koło działu dla dorosłych, który znajdował tak jakby się w małym pokoiku połączony z całą wypożyczalnią i był oddzielony ciemną kotarą. Zatrzymałem się na chwilę i rozejrzałem czy nikt nie patrzy, szybko wsunąłem rękę za kotarę i wybrałem pierwszy z brzegu film. Storo mam samotnie spędzić ten wieczór, to czemu nie mam go sobie umilić? Pewnie Rydel pójdzie gdzieś z koleżankami na miasto, Ryland pójdzie do kolegów, Riker i Rocky spotkają się u Ellingon'a w domu, a rodzice pójdą na kolacje do znajomych. No więc wieczór raczej spędzę samotnie. Podszedłem do kasy, gdzie stał chłopak tak około trzy lata ode mnie starszy, podałem mu wybrane przez siebie filmy. Chłopak się spytał o nazwisko żeby mógł wbić do komputera kto wypożycza film i w razie czego jakby ktoś długo nie oddawał długo filmu, żeby wiedzieć kogo ścigać. Tak stałem koło kasy czekając aż dostanę filmy z powrotem i będę mógł zapłacić, kiedy usłyszałem znajomy głos.
-O cześć Ross, jaka niespodzianka. Co tam słychać u mamy? - zawołała pani Diaz, która jest dobrą przyjaciółką mojej mamy i największą plotkarą na świecie.
-Wszystko w porządku, dziękuje za troskę. - nerwowo zacząłem się pocić, czułem że robi mi się gorąco. Jeśli ta baba zobaczy jaki ja film sobie wypożyczyłem to od razu zadzwoni do mamy, a ona już więcej nie pożyczy mi samochodu i dostanę szlaban za pożyczenie auta żeby pojechać sobie po pornosa.
-Co tutaj robisz? - co ja mogę robić w wypożyczalni filmów, to chyba logiczne kurwa!?
-Wypożyczam film. - uśmiechnąłem się sztucznie.
-A jaki? - co cię to obchodzi suko.
-Epokę Lodowcową i Piotrusia Pana.
-O to bardzo wykwintne filmy. A wiedziałeś... - i zaczęła mi coś tam pieprzyć o historii tych filmów. Skończ babo gadać, jak będę chciał znać ich historie to pójdę sobie do muzeum filmów albo poczytam ciekawostki w necie.
-Proszę to twoje filmy. - odezwał się sprzedawca, przerywając przy tym bardzo nudną opowieść pani Diaz. Pech chciał, że sprzedawca położył film porno na samym wierzchu i ciekawski wzrok przyjaciółki mojej mamy przeczytał co to jest za gatunek filmu. Kurwa.
-Ross powiedz mi co to jest!? - wykrzyknęła oburzonym głosem i jak wskazywała palcem kupkę filmów zrobiła zniesmaczoną minę.
-Przepraszam bardzo musiała zajść tu jakaś pomyłka. - powiedziałem mając nadzieje, że pani Diaz uwierzy, że to tylko zwykła pomyłka.
-Ale jak to? Sam... - szybko przerwałem chłopakowi.
-Musiał mi pan dać ten film dla dorosłych przez pomyłkę, pewnie jakiś pański poprzedni klient oddawał go. - dawałem sprzedawcy dyskretny a zarazem jasne sygnały, że ta kobieta obok mnie nie może wiedzieć, że film należy do mnie. Sprzedawca od razu załapał o co mi chodziło, za co byłem mu naprawdę wdzięczny.
-A racja poprzedni klient to oddawał, bardzo przepraszam za nieporozumienie. - uśmiechnął się mile, wyciągnąłem pieniądze za filmy na ladę.
-Nic nie szkodzi. - odpowiedziałem chowając portfel do tylnej kieszeni spodni.
-To jakiś absurd. Kto pana w ogóle zatrudnił? - zaczęła histeryzować.
-Każdemu się to zdarza. - broniłem tego gościa. Nie chciałem żeby był niesłusznie oskarżany o niekompetencje.
-Mam nadzieje, że to był ostatni raz. - oczywiście musiała dodać swoje pięć groszy.
-Dzięki. - chwyciłem do ręki dwa filmy.
-Proszę bardzo. Życzymy miłego dnia.
-Jeszcze wrócę po ten film. - powiedziałem cicho do sprzedawcy tak żeby nas ten babsztyl nie słyszał i ruszyłem do wyjścia. Kontem oka zauważyłem, że chłopak się śmieje pod nosem i z niedowierzania kręci głową. Wsiadłem do samochodu, filmy rzuciłem na tylnie siedzenie i obserwowałem wejście by widzieć czy Plotkara już wyszła i można bezpiecznie wrócić po swoje. Po dziesięciu minutach wpatrywania się we wejście, w końcu zauważyłem jak pani Diaz wychodzi z wypożyczalni, kiedy miałem pewność że odjechała samochodem, szybko wszedłem do środka. Od razu skierowałem się do kasy do tego gościa co mnie obsługiwał, całe szczęście nie miał żadnego klienta. Widząc mnie uśmiechnął się schylając się po coś pod ladą.
-Specjalnie dla ciebie młody schowałem. - podał mi do ręki film.
-Dzięki, chciałem cię przeprosić za tą niezręczną sytuacje.
-Nie musisz przepraszać. A co to była za baba? - chłopak oparł się rękami o ladę.
-To koleżanka mojej mamy i największa plotkara na świecie.
-Rozumiem cie ja też miałem podobne akcje z koleżankami mojej mamy. Ile masz lat?
-Siedemnaście. A tak przy okazji jestem Ross. - wyciągnąłem do niego rękę.
-Will. Dwadzieścia lat. - uścisnął moją dłoń.
-Miło poznać.
-A że się spytam Ross masz dziewczynę czy też...
-Tak mam, ale obraziła się na mnie, bo ma okres. - skrzywiłem się.
-Coś wiem o tym, moja o wszystko się wtedy czepia raz nawet o to, że za mało się całujemy. - obydwoje zaśmialiśmy się z tego.
-Dobra to ja się zbieram Will. Miło było cię poznać.
-Ciebie też.
Wracając do domu wstąpiłem na chwilę do KFC, gdzie zamówiłem sobie Zingera Burgera podwójnego, Kubełek Classic XL i KFC Summers. Kiedy wszystko zjadłem wolno nie spiesząc się dojechałem do domu, po drodze wstąpiłem na stacje zatankować. Co bądź obiecałem, że to zrobię. Poszedłem zanieść filmy na górę i zszedłem na dół sprawdzić czy jest coś słodkiego. Kurcze muszę jutro namówić Ryland'a na wypad na siłownie, bo pomału się zapuszczam, a muszę być w dobrej formie. W szafce znalazłem popcorn, wstawiłem go do mikrofali i odczekałem wystarczającą ilość czasu aż się zrobi. Całą zawartość opakowania wsypałem do miski, chwyciłem puszkę Pepsi o której nie wiedziałem że jest, znalazłem ją przez czysty przypadek. Jak to mówią "Znalezione nie kradzione". Miskę i puszkę postawiłem na biurko i zabrałem się za włączanie DVD, gdy podłączałem kabelki DVD usłyszałem pukanie do drzwi. Bez zastanowienia powiedziałem:
-Proszę. - ktoś otworzył drzwi, przeszedł przez połowę pokoju i usiadł na łóżku. Przekląłem cicho kiedy jeden z kabli, które miałem właśnie podłączyć do telewizora spadł na ziemie. Wciąż nie wiedziałem kto jest moim gościem, schyliłem się po to cholerstwo co mi spadło i usłyszałem rozbawiony głos:
-Niezły masz ten tyłeczek. - wszędzie poznam ten głos, szybko podłączyłem to co miałem podłączyć i odwróciłem się przodem do przybysza.
-Co ty nie powiesz? Zawsze wiedziałem, że mam zajebisty tyłeczek. - klepnąłem się w pośladki i zacząłem tańczyć twerk'a. Laura z cudem panowała nad sobą, żeby nie wybuchnąć głośnym śmiechem.
-Seryjnie musisz mnie tego nauczyć. - stwierdziła wskazując na mnie.
-Chodzi ci o twerk'a? - przytaknęła twierdząco głową. -Nie pierdol, że nie umiesz tańczyć twerk'a.
-Zawsze wyglądam jakbym gwałciła powietrze. - ugryzłem się w język żeby powstrzymać się od zbędnej uwagi typu "W takim razie chcę zostać powietrzem i być gwałconym przez ciebie", wole nie ryzykować dostaniem w głowę doniczką.
-Chcesz żebym nauczył cie tego? - przegryzła dolną wargę udając że się zastanawia.
-Tak, ale nie teraz, bo mi się nie chce. - rozłożyła się wygodnie na moim łóżku.
-Myślałem, że się na mnie obraziłaś Laura. - usiadłem na brzegu łóżka.
-Bo tak było, ale nie miałam co robić i odechciało mi się obrażania na ciebie. - mówiąc to cały czas przyglądała się swoim końcówką włosów, które trzymała między palcami. -Co będziemy robić?
-Zamierzałem obejrzeć "Epokę Lodowcową", a potem "Piotrusia Pana".
-To włącz najpierw Epokę. - posłała mi taki uśmiech, że nawet jeśli nie chciałbym go odwzajemnić to i tak bym to zrobił. Ona działa na mnie, tak jak żadna dotąd. Nie umiem jej się nie oprzeć. Pośpiesznie wstałem i włożyłem płytę do odtwarzacza. Podąłem jej popcorn, a sam wziąłem pilota do ręki i picie. Położyłem się koło niej, obejmując ją ramieniem przyciągając bliżej siebie. Wcisnąłem przycisk play, całując moją ukochaną w skroń, po chwili do pokoju wparowała Rydel nie przejmując się tym że nam przeszkadza.
-Czego!? - warknąłem trochę wkurzony.
-Twój czas na przetrzymywanie uszatka minął. Oddawaj Pana Misia. - powiedziała stanowczo.
-Kto to jest Pan Miś? - zdziwiła się Laur.
-Nikt ważny. - odparłem cały czas wiercąc przenikliwe spojrzenie w Rydel.
-To jest mój pluszowy miś, którego wczoraj pożyczył żeby mieć się do kogo przytulać. - wskazała na mnie palcem. -Teraz go oddawaj.
-O nim mówicie. - brunetka wyciągnęła z pod pościeli misia, pokazując nam go wszystkim.
-Tak to ten. - blondynka chwyciła pluszaka i szybko opuściła to pomieszczenie. Marano śmiała się cicho pod nosem.
-Co było w tym śmiesznego? - oburzyłem się trochę.
-Nic tylko wyobraziłam sobie was przytulonych i stwierdzam że wyglądalibyście cholernie uroczo. - uśmiechnęła się i skierowała swój wzrok na telewizor. Chciałem jej coś powiedzieć, ale stwierdziłem że poco mam się odzywać tylko przytuliłem ją mocniej. Po skończonej bajce wstałem chcąc włączyć "Piotrusia Pana" Laura zrobiła to samo. Zmieniłem płytę w odtwarzaczu i odwróciłem się do niej.
-Ross co to ma być!? - krzyknęła lekko wkurzona, z przerażeniem przypatrzyłem się temu co ma w ręce. Teraz już po mnie.
***
Witajcie kochani. Wiem rozdział jest później niż obiecywałam, ale nie miałam czasu pisać szkoła się rozpoczęła, a ja jestem w pierwszej klasie technikum i potrzebuje czasu żeby się tam zaaklimatyzować. Sądząc po ilości komentarzy dużo osób nie zawiodłam tym, że nie dodałam na czas. Bądźmy szczerzy bardzo mało osób czyta to opowiadanie, chciałabym żeby bardzo dużo osób czytało moją historie, ale jak widać chyba jestem za słaba. Nadal będę pisać rozdziały, bo sprawia mi to przyjemność. Ten rozdział podoba mi się bardziej niż poprzedni. Tym razem liczę na szczere komentarze pod spodem. Trzymajcie się ciepło.
-Dobrze, nogi mnie tylko trochę, ale tak poza tym jest okej. - uśmiechnąłem się do rodzicielki, chwile tak staliśmy patrząc się na siebie, nikt z nas nic nie mówił. Postanowiłem przerwać tą trochę niezręczną ciszę. -To ja idę do kuchni coś zjeść. - wskazałem palcem za siebie.
-Niestety musisz trochę poczekać z jedzeniem aż wrócę ze sklepu, chyba że chcesz jeść powietrze. - zaśmiała się pod nosem.
-Gdzie jedzenie? - spytałem z przerażeniem w głosie i smutkiem w oczach.
-Spytaj swoich braci. To ja już lecę do sklepu zanim całe te towarzystwo się zbudzi i zacznie się domagać jedzenia. A uwierz mi nie chce oglądać jak moje dzieci stają się kanibalami i zjadają się nawzajem albo zjadają naszych sąsiadów. - i tyle ją widziałem. Skoro nie ma nic do jedzenia to może chociaż wypije sobie sok. Kiedy nalałem sobie szklankę soku wiśniowego, oparłem się o blat i rozejrzałem się po opuszczonym przez wszystkich (oprócz mnie) pomieszczeniu. Na stole leżała sterta głupich magazynów plotkarskich mojej siostry, z niedowierzaniem pokręciłem głową. Po jaki ki jest jej potrzebne aż tyle gazet? Rozumiem, że chce wiedzieć co dzieje się w świecie celebrytów, ale mogłaby poszukać o nich informacji w internecie albo tak jak ja mogłaby czytać gazety w sklepach. Czasami jak spodoba mi się jakiś artykuł to kupuję gazetę, raz mi się zdarzyło wyrwać parę stron z gazety i z potem odłożyć ją na miejsce. Gdzieś za biurkiem powinienem mieć jeszcze te kilka nie legalnie ukradzionych stron gazety, ach te szalone młodzieńcze lata. Byłem naprawdę zbuntowanym trzynastolatkiem, to dlatego dziewczyny zawsze na mnie leciały. Pociągało je to, że byłem badboy'em w sumie nadal jestem. Nigdy nie miałem problemów z dziewczynami, bardzo często byłem powodem wzdychania niektórych z nich, a że żadna mnie nigdy nie oczarowała to już inną bajką. Kiedyś się zastanawiałem czy tak będzie zawsze, wiem to głupie mając siedemnaście lat bać się, że nigdy się nikogo nie znajdzie. Ale ta myśl zawsze była, niby nie potrzebowałem kogoś, bo uważałem że na miłość przyjdzie czas, ale podświadomie chciałem być z kimś. W pewnym sensie miałem trochę lepiej od moich kolegów, którzy czasami się kłócili z swoimi połówkami i mieli przez nie jakiś mętlik w głowie, mnie nie zadręczały myśli o tej jedynej. Wiodłem sobie spokojne życie nastolatka, do póki cały mój dotychczasowy świat legł w gruzach, a wszystko zaczęło się od niewinnej kolacji. Wtedy poznałem ją, całe moje spokojne życie runęło. Od tamtego momentu liczyła się tylko ona, po tej kolacji nie mogłem spać pół nocy cały czas myślałem tylko o niej, a jak w końcu zasnąłem to ona była królową moich snów. Ta tęsknota kiedy jej nie widzę, tę okropne uczucie zazdrości kiedy jakiś chłopak z nią rozmawiał albo się na nią patrzył, niepohamowana chęć pocałowania jej, pragnienie zobaczenia jej nago. Czekaj co!? O tym ostatnim zapomnijcie, nie chce wyjść na zboka, za którego pewnie i tak uchodzę, ale to nie ważne. Wracając chodziło mi o to, że codziennie jak otworzyłem oczy pragnąłem ją zobaczyć, ten jej uśmiech, oczy, usta podsumowując chciałem ją zobaczyć całą. Pierwszy raz kiedy spojrzałem jej prosto w oczy wiedziałem nie będzie mi obojętna i że muszę zrobić wszystko żeby też mnie pokochała tak jak ja ją. Z dnia na dzień moje uczucie od niej stawały się silniejsze. Po tych wszystkich wszelkich przemyśleniach, wiem co muszę zrobić. Muszę się koniecznie spotkać z Laurą Marano, stęskniłem się za nią. Dopiłem ostatni łyk soku i odłożyłem szklankę do zlewu. Szybko pobiegłem do swojego pokoju, gdzie zostawiłem telefon. Wybrałem numer do mojej ukochanej, cały podekscytowany czekałem aż odbierze, po piątym sygnale usłyszałem jej głos.
L:Czy cię do chuja pojebało!? Po co kurwa dzwonisz i mnie budzisz!?
R:Myślałem, że nie śpisz.
L:To źle myślałeś!
R:Jest za dwadzieścia dziesiąta.
L:Ja jeszcze spałam!
R:Wybacz nie wiedziałem, następnym razem włamie ci się przez okno i sprawdzę czy śpisz. A dzwonie z pytaniem, czy nie zechcesz się dzisiaj ze mną spotkać?
L:I właśnie dla tego mnie obudziłeś? Nie mogłeś z tym poczekać, tak na przykład do dwunastej?
R:Nie. Chciałem się z tobą teraz zobaczyć, stęskniłem się za twoją uroczą osóbką.
L:Lynch ale ty ckliwy, za dużo komedii romantycznych się naoglądałeś.
R:Mam dość! Co cię ugryzło? Okres dostałaś czy coś?
L:Pierdol się Lynch, bo jak ci zaraz wyjebie to zobaczysz!
R:Spokojnie, wystarczyło powiedzieć że masz ciotkę.
L:Jeb się! Nigdzie z tobą nie idę.
R:Ale mieliśmy się spotkać.
L:Możesz o tym zapomnieć.
Rozłączyła się. Chyba nie spodobało się Laurze, że śmiałem się z jej ciotki, to były tylko żarty. Ale z nimi w te dni nie warto zadzierać, niestety wiem coś o tym, na łokciu wciąż mam bliznę co prawda prawie nie widoczną, mimo to i tak jest. Dam wam radę, nigdy nie spalcie przez przypadek ulubionej sukienki Rydel, kiedy ma okres. Do teraz czasami mnie wam koszmary. Odłożyłem telefon na biurko i poszedłem się ubrać. Wybrałem krótkie czarne spodenki i biały T-Shirt, z wybranym zestawem udałem się do łazienki, gdzie wykonałem wszystkie poranne czynności. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić, więc postanowiłem poczekać na mamę jak wróci z jedzeniem, nie wiem czy zdajecie sobie sprawę jaki jestem głodny. W kuchci chodziłem w te i z powrotem, niecierpliwie co chwile sprawdzałem godzinę, miałem wrażenie że czas stoi w miejscu. Po trzech minutach chodzenia bez sensu zmęczyłem się i usiadłem na krześle. Rzuciłem okiem na gazetki siostry, chwyciłem jedną i zacząłem przeglądać. Czytaniem tego nie można nazwać, tam praktycznie były same zdjęcia no i może krótkie zdanie na temat jakieś sławy. Po przejrzeniu wszystkich magazynów, które były na stole wstałem i wyrzuciłem je do kosza. Pech chciał, że Rydel właśnie schodziła po schodach i widziała co robię.
-Co ty robisz? - szybko podeszła do mnie.
-Wyrzucam śmieci. - odpowiedziałem obojętnie, zawiązując zapełniony czarny worek.
-Nawet jeszcze ich nie przeczytałam. - było słychać lekki smutek w jej głosie, gdy patrzyła się na miejsce, gdzie przed chwilą leżały jej gazety. Zbytnio nie przejmując się samopoczuciem siostry, zatrzasnąłem za sobą drzwi. Chciałem jej powiedzieć, że nic ciekawego nie napisali, ale stwierdziłem że to bezsensu. Akurat jak wrzuciłem worek do kontenera, mama podjechała na podjazd. Podszedłem do niej i pomogłem wnieść zakupy. Postawiłem torby na stole, zacząłem w nich grzebać szukając czegoś na śniadanie. Po kilku sekundach wyciągnąłem moje ulubione płatki, razem z Delly wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia. Tak się składa, że to też są ulubione płatki blondynki. Skinąłem do niej głową, ona poszła wyciągnąć miski, a ja wyciągnąłem mleko z torby. Po wsypaniu płatków i wlaniu mleka, obydwoje zasiedliśmy do stołu.
-Proszę bracie. - blondynka podała mi łyżkę za którą ładnie podziękowałem. Kiedy obydwoje zjedliśmy, to resztę płatków schowaliśmy za owsianką zbożową tam gdzie te żarłoki nie będą szukać. Stwierdziłem, że skoro i tak moja dziewczyna obraziła się na mnie, i prawdopodobieństwo mnie nie odwiedzi, to chociaż pójdę sobie wypożyczyć jakiś film. Równie dobrze mogłem poszukać czegoś w internecie, ale po ostatnim filmie jaki oglądałem to nie miałem na to najmniejszej ochoty. Nie dosyć że pół godziny zmarnowałem na szukanie, to w połowie mi się film zaciął, tak się wkurwiłem że omal nie wywaliłem laptopa przez okno. A że Los Angeles jest wielkie i najbliższa wypożyczalnia jest trzydzieści kilometrów stąd, otóż muszę ładnie poprosić mamusie albo tatusia o samochód, nie zamierzam iść taki kawał. Co to, to nie. Zrobiłem minę zbitego szczeniaka i ruszyłem szukając moich ofiar od których wyżebram cztery kółka. Pierwsze gdzie poszedłem była sypialnia rodziców, tata zawsze o tej porze gra na Gry.pl, a mamie wciska kit że wysyła jakiegoś maila do pracy. Jak sam twierdzi to jedyna chwila spokoju, gdzie może całkowicie się odprężyć za nim pójdzie do pracy, wróci z niej i wszyscy zaczniemy mu zawracać dupę. O tym co robi tata wiemy wszyscy poza mamą, chodź czasami mam wrażenie że ona wie, ale udaje że nie ma o niczym pojęcia. Zapukałem do drzwi i nie czekając na pozwolenie wszedłem do środka.
-Tato mam sprawę. - powiedziałem na wstępie.
-Ta? - oderwał wzrok z nad laptopa.
-Mógłbyś pożyczyć mi samochód? Obiecuje, że zatankuje i odstawie na miejsce. - złożyłem ręce jak do pacierza i zacząłem błagać. Ojciec zlustrował mnie beznamiętnym spojrzeniem i wyciągnął za siebie sikawkę, którą zaczął we mnie pryskać.
-A sio. Precz. - szybko wybiegłem z pokoju, nigdy nie przypuszczałem że tata użyje na mnie karnej sikawki, którą najczęściej koty się odgania. Nie wiem o co mu chodziło, może o ten jeden raz co obiecałem mu to samo i słowa nie dotrzymałem albo to było dwa razy, dobra dziesięć razy. Każdemu może się to zdarzyć, ale tym razem zamierzałem to zrobić. Skoro na tatę nie mogę liczyć to mama mnie poratuje. Po znalezieniu mamy i poproszeniu jej o auto ruszyłem w miasto, nie mówiąc nikomu z rodzeństwa. Nie miałem ochoty wlecz się z nimi trzydziestu kilometrów w zamkniętym aucie. Zaparkowałem samochód na niedużym parkingu przed wypożyczalnią, wyciągnąłem portfel ze schowka i wyszedłem z pojazdu zakluczając go. W wypożyczalni było nie dużo ludzi, każdy szukał czegoś odpowiedniego dla siebie, niektórzy ze sobą rozmawiali, a inni wszystkich olewali albo traktowali jakby nikt nie istnieli i byli oni tylko sami. Postanowiłem nikomu nie rzucać się w oczy i zacząłem krążyć wokół regałów szukając czegoś dla siebie, nie miałem ochoty na żadną komedie romantyczną, film akcji, horror czy dramat, dlatego wziąłem sobie Epokę Lodowcową i Piotrusia Pana. To co że mam siedemnaście lat, bardzo lubię oglądać bajki one są takie fajne. Pamiętam jak Riker kiedyś oglądał z Rydel wszelkie Barbie, chcąc nie chcąc my też byliśmy na to skazani, bo ona była jedyną dziewczyną wśród nas i mama nam zawsze włączała na DVD jakieś tam bajki dla dziewczyn. Ale najstarszy z nas robił to z chęcią, czasami z Rocky'm i Ryland'em w tym samym czasie szliśmy się bawić samochodzikami. Wiecie jak prawdziwi mężczyźni. Idąc w stronę kasy przechodziłem koło działu dla dorosłych, który znajdował tak jakby się w małym pokoiku połączony z całą wypożyczalnią i był oddzielony ciemną kotarą. Zatrzymałem się na chwilę i rozejrzałem czy nikt nie patrzy, szybko wsunąłem rękę za kotarę i wybrałem pierwszy z brzegu film. Storo mam samotnie spędzić ten wieczór, to czemu nie mam go sobie umilić? Pewnie Rydel pójdzie gdzieś z koleżankami na miasto, Ryland pójdzie do kolegów, Riker i Rocky spotkają się u Ellingon'a w domu, a rodzice pójdą na kolacje do znajomych. No więc wieczór raczej spędzę samotnie. Podszedłem do kasy, gdzie stał chłopak tak około trzy lata ode mnie starszy, podałem mu wybrane przez siebie filmy. Chłopak się spytał o nazwisko żeby mógł wbić do komputera kto wypożycza film i w razie czego jakby ktoś długo nie oddawał długo filmu, żeby wiedzieć kogo ścigać. Tak stałem koło kasy czekając aż dostanę filmy z powrotem i będę mógł zapłacić, kiedy usłyszałem znajomy głos.
-O cześć Ross, jaka niespodzianka. Co tam słychać u mamy? - zawołała pani Diaz, która jest dobrą przyjaciółką mojej mamy i największą plotkarą na świecie.
-Wszystko w porządku, dziękuje za troskę. - nerwowo zacząłem się pocić, czułem że robi mi się gorąco. Jeśli ta baba zobaczy jaki ja film sobie wypożyczyłem to od razu zadzwoni do mamy, a ona już więcej nie pożyczy mi samochodu i dostanę szlaban za pożyczenie auta żeby pojechać sobie po pornosa.
-Co tutaj robisz? - co ja mogę robić w wypożyczalni filmów, to chyba logiczne kurwa!?
-Wypożyczam film. - uśmiechnąłem się sztucznie.
-A jaki? - co cię to obchodzi suko.
-Epokę Lodowcową i Piotrusia Pana.
-O to bardzo wykwintne filmy. A wiedziałeś... - i zaczęła mi coś tam pieprzyć o historii tych filmów. Skończ babo gadać, jak będę chciał znać ich historie to pójdę sobie do muzeum filmów albo poczytam ciekawostki w necie.
-Proszę to twoje filmy. - odezwał się sprzedawca, przerywając przy tym bardzo nudną opowieść pani Diaz. Pech chciał, że sprzedawca położył film porno na samym wierzchu i ciekawski wzrok przyjaciółki mojej mamy przeczytał co to jest za gatunek filmu. Kurwa.
-Ross powiedz mi co to jest!? - wykrzyknęła oburzonym głosem i jak wskazywała palcem kupkę filmów zrobiła zniesmaczoną minę.
-Przepraszam bardzo musiała zajść tu jakaś pomyłka. - powiedziałem mając nadzieje, że pani Diaz uwierzy, że to tylko zwykła pomyłka.
-Ale jak to? Sam... - szybko przerwałem chłopakowi.
-Musiał mi pan dać ten film dla dorosłych przez pomyłkę, pewnie jakiś pański poprzedni klient oddawał go. - dawałem sprzedawcy dyskretny a zarazem jasne sygnały, że ta kobieta obok mnie nie może wiedzieć, że film należy do mnie. Sprzedawca od razu załapał o co mi chodziło, za co byłem mu naprawdę wdzięczny.
-A racja poprzedni klient to oddawał, bardzo przepraszam za nieporozumienie. - uśmiechnął się mile, wyciągnąłem pieniądze za filmy na ladę.
-Nic nie szkodzi. - odpowiedziałem chowając portfel do tylnej kieszeni spodni.
-To jakiś absurd. Kto pana w ogóle zatrudnił? - zaczęła histeryzować.
-Każdemu się to zdarza. - broniłem tego gościa. Nie chciałem żeby był niesłusznie oskarżany o niekompetencje.
-Mam nadzieje, że to był ostatni raz. - oczywiście musiała dodać swoje pięć groszy.
-Dzięki. - chwyciłem do ręki dwa filmy.
-Proszę bardzo. Życzymy miłego dnia.
-Jeszcze wrócę po ten film. - powiedziałem cicho do sprzedawcy tak żeby nas ten babsztyl nie słyszał i ruszyłem do wyjścia. Kontem oka zauważyłem, że chłopak się śmieje pod nosem i z niedowierzania kręci głową. Wsiadłem do samochodu, filmy rzuciłem na tylnie siedzenie i obserwowałem wejście by widzieć czy Plotkara już wyszła i można bezpiecznie wrócić po swoje. Po dziesięciu minutach wpatrywania się we wejście, w końcu zauważyłem jak pani Diaz wychodzi z wypożyczalni, kiedy miałem pewność że odjechała samochodem, szybko wszedłem do środka. Od razu skierowałem się do kasy do tego gościa co mnie obsługiwał, całe szczęście nie miał żadnego klienta. Widząc mnie uśmiechnął się schylając się po coś pod ladą.
-Specjalnie dla ciebie młody schowałem. - podał mi do ręki film.
-Dzięki, chciałem cię przeprosić za tą niezręczną sytuacje.
-Nie musisz przepraszać. A co to była za baba? - chłopak oparł się rękami o ladę.
-To koleżanka mojej mamy i największa plotkara na świecie.
-Rozumiem cie ja też miałem podobne akcje z koleżankami mojej mamy. Ile masz lat?
-Siedemnaście. A tak przy okazji jestem Ross. - wyciągnąłem do niego rękę.
-Will. Dwadzieścia lat. - uścisnął moją dłoń.
-Miło poznać.
-A że się spytam Ross masz dziewczynę czy też...
-Tak mam, ale obraziła się na mnie, bo ma okres. - skrzywiłem się.
-Coś wiem o tym, moja o wszystko się wtedy czepia raz nawet o to, że za mało się całujemy. - obydwoje zaśmialiśmy się z tego.
-Dobra to ja się zbieram Will. Miło było cię poznać.
-Ciebie też.
Wracając do domu wstąpiłem na chwilę do KFC, gdzie zamówiłem sobie Zingera Burgera podwójnego, Kubełek Classic XL i KFC Summers. Kiedy wszystko zjadłem wolno nie spiesząc się dojechałem do domu, po drodze wstąpiłem na stacje zatankować. Co bądź obiecałem, że to zrobię. Poszedłem zanieść filmy na górę i zszedłem na dół sprawdzić czy jest coś słodkiego. Kurcze muszę jutro namówić Ryland'a na wypad na siłownie, bo pomału się zapuszczam, a muszę być w dobrej formie. W szafce znalazłem popcorn, wstawiłem go do mikrofali i odczekałem wystarczającą ilość czasu aż się zrobi. Całą zawartość opakowania wsypałem do miski, chwyciłem puszkę Pepsi o której nie wiedziałem że jest, znalazłem ją przez czysty przypadek. Jak to mówią "Znalezione nie kradzione". Miskę i puszkę postawiłem na biurko i zabrałem się za włączanie DVD, gdy podłączałem kabelki DVD usłyszałem pukanie do drzwi. Bez zastanowienia powiedziałem:
-Proszę. - ktoś otworzył drzwi, przeszedł przez połowę pokoju i usiadł na łóżku. Przekląłem cicho kiedy jeden z kabli, które miałem właśnie podłączyć do telewizora spadł na ziemie. Wciąż nie wiedziałem kto jest moim gościem, schyliłem się po to cholerstwo co mi spadło i usłyszałem rozbawiony głos:
-Niezły masz ten tyłeczek. - wszędzie poznam ten głos, szybko podłączyłem to co miałem podłączyć i odwróciłem się przodem do przybysza.
-Co ty nie powiesz? Zawsze wiedziałem, że mam zajebisty tyłeczek. - klepnąłem się w pośladki i zacząłem tańczyć twerk'a. Laura z cudem panowała nad sobą, żeby nie wybuchnąć głośnym śmiechem.
-Seryjnie musisz mnie tego nauczyć. - stwierdziła wskazując na mnie.
-Chodzi ci o twerk'a? - przytaknęła twierdząco głową. -Nie pierdol, że nie umiesz tańczyć twerk'a.
-Zawsze wyglądam jakbym gwałciła powietrze. - ugryzłem się w język żeby powstrzymać się od zbędnej uwagi typu "W takim razie chcę zostać powietrzem i być gwałconym przez ciebie", wole nie ryzykować dostaniem w głowę doniczką.
-Chcesz żebym nauczył cie tego? - przegryzła dolną wargę udając że się zastanawia.
-Tak, ale nie teraz, bo mi się nie chce. - rozłożyła się wygodnie na moim łóżku.
-Myślałem, że się na mnie obraziłaś Laura. - usiadłem na brzegu łóżka.
-Bo tak było, ale nie miałam co robić i odechciało mi się obrażania na ciebie. - mówiąc to cały czas przyglądała się swoim końcówką włosów, które trzymała między palcami. -Co będziemy robić?
-Zamierzałem obejrzeć "Epokę Lodowcową", a potem "Piotrusia Pana".
-To włącz najpierw Epokę. - posłała mi taki uśmiech, że nawet jeśli nie chciałbym go odwzajemnić to i tak bym to zrobił. Ona działa na mnie, tak jak żadna dotąd. Nie umiem jej się nie oprzeć. Pośpiesznie wstałem i włożyłem płytę do odtwarzacza. Podąłem jej popcorn, a sam wziąłem pilota do ręki i picie. Położyłem się koło niej, obejmując ją ramieniem przyciągając bliżej siebie. Wcisnąłem przycisk play, całując moją ukochaną w skroń, po chwili do pokoju wparowała Rydel nie przejmując się tym że nam przeszkadza.
-Czego!? - warknąłem trochę wkurzony.
-Twój czas na przetrzymywanie uszatka minął. Oddawaj Pana Misia. - powiedziała stanowczo.
-Kto to jest Pan Miś? - zdziwiła się Laur.
-Nikt ważny. - odparłem cały czas wiercąc przenikliwe spojrzenie w Rydel.
-To jest mój pluszowy miś, którego wczoraj pożyczył żeby mieć się do kogo przytulać. - wskazała na mnie palcem. -Teraz go oddawaj.
-O nim mówicie. - brunetka wyciągnęła z pod pościeli misia, pokazując nam go wszystkim.
-Tak to ten. - blondynka chwyciła pluszaka i szybko opuściła to pomieszczenie. Marano śmiała się cicho pod nosem.
-Co było w tym śmiesznego? - oburzyłem się trochę.
-Nic tylko wyobraziłam sobie was przytulonych i stwierdzam że wyglądalibyście cholernie uroczo. - uśmiechnęła się i skierowała swój wzrok na telewizor. Chciałem jej coś powiedzieć, ale stwierdziłem że poco mam się odzywać tylko przytuliłem ją mocniej. Po skończonej bajce wstałem chcąc włączyć "Piotrusia Pana" Laura zrobiła to samo. Zmieniłem płytę w odtwarzaczu i odwróciłem się do niej.
-Ross co to ma być!? - krzyknęła lekko wkurzona, z przerażeniem przypatrzyłem się temu co ma w ręce. Teraz już po mnie.
***
Witajcie kochani. Wiem rozdział jest później niż obiecywałam, ale nie miałam czasu pisać szkoła się rozpoczęła, a ja jestem w pierwszej klasie technikum i potrzebuje czasu żeby się tam zaaklimatyzować. Sądząc po ilości komentarzy dużo osób nie zawiodłam tym, że nie dodałam na czas. Bądźmy szczerzy bardzo mało osób czyta to opowiadanie, chciałabym żeby bardzo dużo osób czytało moją historie, ale jak widać chyba jestem za słaba. Nadal będę pisać rozdziały, bo sprawia mi to przyjemność. Ten rozdział podoba mi się bardziej niż poprzedni. Tym razem liczę na szczere komentarze pod spodem. Trzymajcie się ciepło.
Rozdział świetny, zabawny i w ogóle super ;P
OdpowiedzUsuńI nie gadaj że czyta to mało osób, że jest słabe itd.bo to nieprawda! Po prostu nie chce się reszcie komentarzy pisać xd
Mi też się zwykle nie chce a codziennie tu zaglądam i sprawdzam czy nie ma nowego rozdziału. Słowo! :*
Świetny jest to opowiadanie. Tylko więcej Rauryyy <3 <3
Dziękuje za miłe słowa i za to że znalazłaś chwilę czasu żeby przeczytać moje wypociny i skomentować. Lubię jak ludzie komentują, bo wtedy mniej więcej wiem ile osób to czyta i czy warto pisać. Postaram się w nowym rozdziale dać więcej Raury. Może jak będzie dużo komentarzy to szybko zobaczycie rozdział 28. Pozdrawiam cię serdecznie .
UsuńDużo osób czyta twojego bloga ale pewnie są tak samo leniwy jak ja.Nie chce im się komentować
OdpowiedzUsuń