sobota, 25 czerwca 2016

Rozdział 24

Kiedy Ross sobie poszedł nie miałam za bardzo co ze sobą zrobić, Vanessy nie było, a wuja i ciocia mieli swoje sprawy. Leżałam bezczynie na łóżku i rozmyślałam na sensem życia. Zdałam sobie sprawę, że odkąd tu przyjechałam rozmawiałam z tatą z dwa lub trzy razy. To straszne z mojej strony, że tak mało z nim rozmawiam. Co tata musi o mnie myśleć? Pewnie że mam go gdzieś, bo prawie w ogóle się nie odzywam. Zrobiło mi się smutno z tego powodu, że mógł sobie tak pomyśleć. Kocham go najmocniej na świecie, zawsze był dla mnie wsparciem, a przez to co się ostatnio wydarzyło nie bardzo miałam kiedy się odezwać. Ale z tego co słyszałam od cioci, tata też nie ma za bardzo czasu, jest ciągle czymś zajęty. Oby znalazł chwilę, żeby porozmawiać, z taką otóż myślą wybrałam numer taty i przyłożyłam telefon do ucha. Po czterech sygnałach usłyszałam znajomy głos. Głos który nie słyszałam od dawna i za którym cholernie tęskniłam.
T:Halo.
L:Cześć tato.
T:O Laura, to ty.
L:Tak to ja. Długo nie dzwoniłam, za co chciałabym cię serdecznie przeprosić. Nie miałam za bardzo wolnego czasu. A tak poza tym, co tam u ciebie słychać?
T:Wszystko po staremu, też nie miałem za bardzo kiedy zadzwonić. Do tego doszło, że na stare lata zamiast odpoczywać, to mam więcej zajęć niż przez całe swoje życie.
L:Nie przesadzaj tato, wcale nie jesteś stary. A mówisz jak jakiś dziadek.
T:Mam dwie dorosłe kobiety, swoje lata uwierz mi starzeje się.
L:Dla mnie zawsze będziesz młody, tatusiu.
T:Miło z twojej strony gówniarzu. A teraz opowiadaj co tam słychać w wielkim mieście?
L:Dzisiaj nic nadzwyczajnego nie robiłam, może poza praniem które przysporzyło mi trochę trudności.
T:Mam wiedzieć?
L:Lepiej nie. A co słychać u Alice?
T:Wszystko w porządku. Pamiętasz może jak marzyła o otwarciu własnego butiku?
L:Oczywiście. Zawsze mówiła, że jej butik będzie najlepszy w mieście i że wszyscy będą do niego przychodzić. To było jej największe marzenie od dziecka.
T:Alice w końcu postanowiła spełnić swoje marzenie, wzięła niewielką pożyczkę i zamierza otworzyć własny butik. Ja jej pomagam ze wszystkimi formularzami i papierami. Całe dnie spędzam na załatwianiu różnych dokumentów i szukaniu jakiś dostawców. 
L:Bardzo się cieszę, że Alice postanowiła otworzyć własny butik. Ale czy ty tato się nie przemęczasz? 
T:Spokojnie nic mi nie jest, a tak poza tym te ciągłe bieganie jest tylko chwilowe. Jak wszystko dobrze pójdzie to Alice będzie mogła otworzyć swój sklep za trzy miesiące. 
L:To wspaniale! Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo się ciesze. 
T:Laura jest może jakaś sprawa o której chciałabyś mi powiedzieć? 
L:Co masz dokładnie na myśli? 
T:Słyszałem, że bardzo szybko zakolegowałaś się ze dzieciakami z sąsiedztwa, a z jednym szczególnie. 
L:Ciocia ci powiedziała, prawda? 
T:Nie miej do niej pretensji,  że mówi mi największe plotki. A ja nie wiem, czy od ciebie czegoś bym się dowiedział. 
L:Powiedziałabym ci to, tylko najpierw chciałam wiedzieć co tam słychać u ciebie. Tak rzadko ze sobą rozmawiamy i tak głupio zacząć rozmowę od tego... 
T:Że moja mała córeczka ma chłopaka.  
L:Tak, dokładnie. 
T:A lubisz go? 
L:Bardzo. 
T:Dlaczego mam wrażenie, że uśmiechasz się sama do siebie? 
L:Bo jestem szczęśliwa. Co dzisiaj robiłeś? 
T:Wstałem, zjadłem śniadanie, porozmawiałem przez telefon z Kristen, poszukałem moją starą szczelbe, którą zawsze brałem na polowania z wujem Emilem, wyczyściłem, poszedłem do sklepu po nabój karabinowy. Wróciłem, zjadłem obiad i resztę czasu spędziłem na oglądaniu telewizji. Tak mniej więcej wyglądał mój dzisiejszy dzień.
L:Po co wyciągałeś broń?
T:Żeby była pod ręką, tak w razie czego.
L:Co konkretnego masz na myśli?
T:Na przykład, gdyby ten chłopiec cię skrzywdził....
L:Błagam cię nie przesadzaj. I schowaj broń z powrotem tam, gdzie ją wyciągnąłeś.
T:Okej niech ci będzie. A prawie zapomniał bym ci powiedzieć. Razem z Alice planujemy was za niedługo odwiedzić.
L:To wspaniale! Kiedy konkretnie?
T:Tak za dwa, trzy lub cztery tygodnie, wtedy większość spraw będzie załatwiona i będziemy mieli chwilę odpoczynku. W końcu się zobaczymy, poznam twoich i Vanessy znajomych, spędzimy trochę rodzinie czasu. I trochę pozwiedzamy, bo na prawdę nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem w Los Angeles i za pewne bardzo dużo się zmieniło przez te kilka lat.
L:Los Angeles ciągle się zmienia, czasem trudno jest nadążyć za tym miastem i ludźmi którzy tutaj mieszkają.
T:Wieże ci. Pamiętam jak pierwszy raz zabrałem twoją mamę do tego miasta, trudno było nadążyć za czymkolwiek i twoją matką, która chciała być wszędzie. Ona była bardzo ambitna, piękna i bardzo mądra, tak jak ty i Vanessa.
L:Tego nie byłabym taka pewna. Vanessa jest strasznie głupia.
T:Laura!
L;Przecież żartowałam. Nessa jest bardzo mądra i kochana, ale czasami jej zachowanie jest tak żałosne i dziecinne, że aż trudno uwierzyć że ma ona dwadzieścia lat i jest ze mną spokrewniona.
T:A to ty czasem kiedyś nie płakałaś na myśl, że Van może nie być twoją siostrą?
L:Mylisz fakty tato, to było zupełnie inaczej. Jak miałam cztery lata twoja córka powiedziała mi, że jestem adoptowana i że wy nie jesteście moimi rodzicami, a ona siostrą. Zostałam perfidnie oszukana i wrobiona, a jako mała dziewczynka uwierzyłam tej głupiej krowie na słowo i się rozpłakałam.
T:Ale teraz jest już wszystko okej?
L:Tak.
Rozmawiałam z tatą jeszcze jakąś godzinę, w ogóle nie kończyły nam się tematy do rozmowy. Moglibyśmy gadać ze sobą dłużej, ale tata musiał jechać do szpitala na jakieś badania. Bardzo się zmartwiłam o jego stan zdrowia i spytałam się czy nie mam do nich przylecieć, ale odmówił mówiąc że to tylko rutynowe badania kontrolne, które się robi co jakiś czas. Uspokoiło mnie to, ale nie do końca, cały czas myślałam o zdrowiu mojego taty. Nie powinnam się tym martwić, skoro mówi że wszystko jest dobrze i nic mu nie jest, ale ten strach mimo tego ciągle jest. Postanowiłam trochę poczytać, najpierw zaczęłam czytań Greya, ale przez to, że zostało mi kilka stron do końca szybko go skończyłam. Nie wiedziałam co mam czytać następne, wiec poszłam do Vanessy, która nie dawno wróciła, z pytaniem czy nie ma czasem  nic ciekawego do czytania. Ta wskazała na nie duży regał książek po prawej stronie i kazała mi sobie coś wybrać. Jeździłam wzrokiem po tytułach książek, ale nic nie przykuło mojej szczególnej uwagi. Już miałam się podać i wrócić do siebie, kiedy zauważyłam nie gruba książkę na której na okładce było napisane "Mały Książę". Od razu chwyciłam ją ręce i poszłam do swojego pokoju. Już kiedyś czytałam tą książkę w gimnazjum, była to nasza lektura w trzeciej klasie, od razu mi się ona spodobała, tak bardzo że przeczytałam ją cztery razy. Są takie książki które mogę czytać milion razy, a i tak mi się one nie znudzą. A "Mały Książę" należy właśnie do tej części. Po przekroczeniu progu pokoju od razu usiadłam na parapecie przed oknem. Bardzo się cieszyłam, że w moim pokoju przed oknem jest taki jakby schowek na różne rzeczy, który jest mega wygodny i służy jako parapet jak i też kanapę (przepraszam że tak beznadziejnie to opisałam, ale kompletnie nie wiem jak to nazwać. Chodzi mi o to, że jak w filmach jest pokój i okno to przed nim blisko stoi taki schowek co można w nim schować jakieś rzeczy i można też na nim siadać bo górę ma miękką. Siadając na nim można obserwować co dzieje się za oknem. ~ aut.). Zgarnęłam kilka poduszek do siebie i podłożyłam je sobie pod głowę. Na całe dwie godziny odpłynęłam do zupełnie innej krainy, razem z Małym Księciem odwiedzałam wszystkie planety, oswajałam lisa, dbałam o róże i później ją zostawiłam. Smutno mi się zrobiło jak na koniec książki chłopiec umiera. Kocham jak książka ma jakiś przekaz, a ta mówi nam że czasami warto pozostać dzieckiem, "Mały Książę" ma bardzo piękną modrość w sobie. Akurat jak skończyłam czytać, to Nessa wparowała do mojego pokoju, oznajmiając mi że mam zejść na kolacje. Powiedziałam jej że za trzy minuty będę, ale najpierw muszę iść do toalety zrobić siku. Po wykonanej czynności umyłam ręce i doszłam do mojej rodzinny.
-Co jest na kolacje? - zapytałam siadając przy stole.
-Zapiekanka z serem i makaronem. - odpowiedziała ciocia kładąc na środek naczynie żaroodporne, w której znajdowała się potrawa. Każdy z nas nałożył sobie taką ilość zapiekanki na talerz jaką chciał i zabrał się za jedzenie. Wuja opowiadał, że zadzwonił do niego dzisiaj jego kolega z liceum i powiedział mu, że został ojcem i że urodziła mu się piękna zdrowa córeczka. Słuchając jak wuja Robert mówił jak jego kolega jest szczęśliwy i dumny, spojrzałam na ciocie Kristen, która trochę posmutniał. Po kolacji kiedy wszyscy się rozeszli do salonu, zaproponowałam cioci że pomogę jej z posprzątaniem. Schowałam resztę zapiekanki która została do lodówki i znosiłam talerze i sztuce ze stołu na blat. Ciocia w tym samym czasie chowała czyste naczynia ze zmywarki do szafek, żeby zrobić miejsce na naczynia z dzisiaj.
-Dlaczego ciocia posmutniała, kiedy usłyszała że kolega wuja został ojcem? - zapytałam znosząc ostatni talerz ze stołu i opierając się o blat. Kobieta na moje słowa zatrzymała się na środku kuchni z garnkiem w ręce, dopiero po chwili tak jakby sobie przypomniała co zamierzała zrobić, ruszyła się z miejsca i odstawiła garnek do szafki.
-Wież Lauro, to trochę drażliwy temat dla mnie. - zaczęła chować brudne talerze do zmywarki, postanowiłam jej pomóc.
-Nie musisz niczego mówić jak nie chcesz. Nie zmuszam cię.
-Chodzi o to, że wszyscy nasi znajomi mają dzieci, albo mają w drodze. A my jeszcze nie mamy. Zawsze mówimy, że najpierw kariera zawodowa, a na dzieci przyjdzie jeszcze pora. Ale ja odczuwam coraz większą chęć zostania matką. Ciesze się że z nami mieszkacie, bo w małym stopniu mogę się poczuć jak matka, ale wy jesteś dorosłe, nie potrzebujecie mojej pomocy, same dajecie sobie radę.
-A co na to wszystko wuja?
-Robert nie ma o niczym pojęcia. - schowała ostanie brudne naczynie i zamknęła zmywarkę.
-Nie chce się wtrącać w wasze sprawy, ale on powinien wiedzieć co czujesz. Razem powinniście znaleźć wyjście z tej sytuacji. I on powinien wiedzieć.
-Wiem to. Powiem mu to wszystko, ale nie teraz, za jakiś czas. A teraz już zmykaj do salonu, ja zaraz do was dołączę. - nic nie odpowiadając udałam się do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Usiadłam na przeciwko wuja i Vanessy, którzy byli tak pochłonięci rozmową, że wcale nie zauważyli że przyszłam. Postanowiłam nie włączać się do rozmowy, nie bardzo miałam ochotę na gadanie o jakiś pierdołach z nimi. Z nudów zaczęłam bawić się bransoletką na nadgarstku, ciocia po krótkiej chwili dołączyła do nas. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 21:23 leniwie wstałam z kanapy. Postanowiłam się przejść po okolicy, a nie było wcale tak późno na mały spacer.
-Vanessa idziesz się ze mną przejść? - dziewczyna oderwała się na chwilę od rozmowy i spojrzała na mnie uważnie.
-O tej godzinie?
-Przecież wcale nie jest aż tak późno, a tak poza tym to będzie krótki spacer. Nie zamierzam iść nie wiadomo gdzie, tylko jakieś trzy ulice dalej. To jak? Idziesz ze mną czy zostajesz?
-Przejdę się z tobą. - brunetka wstała z kanapy i poszła ubrać buty.
-Wrócimy za nie długo. - odezwałam się do cioci i wuja, po czym ubrałam buty i założyłam moją bluzę, która wisiała na wieszaku. Zabrałyśmy klucze w razie czego i ruszyłyśmy przez oświetlone ulice. Siostra co jakiś czas wskazywała na jakiś dom mówiąc kto w nim mieszka i jaki jest. Uważnie słuchałam siostry i starałam się zapamiętać wszystko co do mnie mówiła. Kiedy przeszłyśmy trzy ulice dalej, niż od tej w której mieszkamy postanowiłyśmy już wracać. Przez drogę powrotną żadna z nas nic do siebie nie mówiła, Nessa cały czas stukała w telefon.
-Z kim tak piszesz? - zapytałam lekko już podirytowana, miałam powoli dosyć tego dźwięku przychodzącego sms'a, był strasznie wkurzający.
-Nie musisz o wszystkim wiedzieć. - i znowu ten głupi dźwięk.
-Możesz zmienić albo wyciszyć ten głupkowaty dźwięk przychodzącego sms'a!? Mam go już serdecznie dosyć! - krzyknęłam zatrzymując się w miejscu. Brunetka widząc mój wybuch też się zatrzymała i obejrzała się dokoła.
-Możesz tak nie krzyczeć? Wszystkich pobudzisz.
-Mam to gdzieś. - odpowiedziałam obojętnie i ruszyłam przed siebie. Dziewczyna nic nie odpowiedziała i wyciszyła telefon. Po niecałych trzech minutach byłyśmy już w domu, buty i bluzę zostawiłam w korytarzu. Postanowiłam dzisiaj pójść spać trochę wcześniej niż zazwyczaj, zegarek wskazywał 21:53 kiedy weszłam do pokoju. Odłożyłam telefon na biurko i udałam się do łazienki. Włosy związałam w kucyka, żeby przy zmywaniu makijażu mi nie przeszkadzały. Kiedy moja twarz była już oczyszczona, usiadłam na kibelek żeby zrobić siku.
-Kurwa. - szepnęłam do siebie widząc czerwoną plamę na majtkach. Podciągnęłam spodnie do góry i poszłam po czystą bieliznę. Kiedy wróciłam rozebrałam się, a brudne rzeczy włożyłam do kosza na pranie, odkręciłam wodę i wskoczyłam pod ciepły strumień. Po orzeźwiającym dziesięciominutowym prysznicu, włożyłam sobie tampona i przebrałam się w piżamę. Wychodząc z łazienki zgarnęłam swój telefon z biurka, odblokowałam go i zobaczyłam wiadomość od Ross'a w której było napisane "Dobranoc kochanie". Rzuciłam telefon na łóżko, nie wiem czemu, ale sms od niego rozzłościł mnie. Nic nie odpisując poszłam spać.

                                                                              ***
Witajcie kochani! W końcu mamy wakacje, właśnie z tej okazji dodaje nowy rozdział. Miał być on dodany wczoraj, ale niestety się nie wyrobiłam. Mam nadzieje, że przez wakacje uda mi się trochę nad godzić rozdziałów. Błagam was serdecznie SKOMENTUJCIE ten rozdział. To jest dla mnie bardzo ważne. Życzę wam udanych wakacji. Trzymajcie się ciepło.


3 komentarze:

  1. Czuję się urazona ze gif został wybrany bezemnie😢 Ale co do rozdziału...był genialny. Prawda jest taka że nie wirze w Raura tak jak Ty. Mimo wszystko podoba mi się twoją wiara i nadzieja w to że kiedyś w prawdziwym życiu będą razem 😀 Podoba mi sie twój styl pisania. Lubię w twoich rozdziałach poczucie chumoru oraz to za co przepada każdą nastolatka...trochę zboczenstwa😆 Życzę Ci weny oraz więcej rozdziałów bo przeciesz są wakacje. Oraz mam prośbę...Nie przejmuj się ilością komentarzy. Tylko nieliczni mają odwagę komentować coś tak pięknego 😸

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny <3 czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział ! Czekam na kolejny i mam nadzieję ze będzie tak samo super jak ten !

    OdpowiedzUsuń